Miotały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony pragnęłam pojechać do akademii wraz z Sony'm, a z drugiej nie chciałam zostawiać swojego dotychczasowego życia. Chociaż nie miałam żadnych znajomych, nie mogłam przestać odczuwać żalu i tęsknoty. W końcu opuszczałam rodzinę, szkołę, nauczycieli i miasto w którym się wychowałam. Tylko dzięki zapewnieniu szarookiego, że wszystkim na których mi zależy nie spadnie włos z głowy, dałam się namówić na wyjazd. I pomimo tego, że wciąż biłam się ze swoimi myślami wsiadłam do czerwonego mercedesa, którego właścicielem, jak się domyślałam był brązowowłosy. Zastanawiałam się skąd go miał, nigdy nie widziałam żeby przyjeżdżał w nim do szkoły. Przecież nikt nie pożyczyłby mu tak drogiego pojazdu, a może komuś go ukradł? Po dzisiejszym dniu spodziewałam się wszystkiego. Przede mną mógłby się nawet pojawić Albert Einstein, a i tak nie zrobiłoby to na mnie najmniejszego wrażenia.
-Nie wiedziałam, że masz prawo jazdy.-zagadnęłam po dłuższej chwili niezręcznej ciszy.
-Wcale go nie mam...-odparł odpalając silnik.
-Jak to?!-byłam nie mniej zaskoczona jak skołowana.-Przecież możesz za to trafić do więzienia...
-Później wyjaśnię ci z kąt mam auto i w jaki sposób funkcjonuje akademia...
-Jak to możliwe że policja cię jeszcze nie złapała?-spytałam wchodząc mu w zdanie.
-Spokojnie, mam specjalną kartę. Dowiesz się wszystkiego jak dojedziemy do szkoły. Na razie nie jestem upoważniony do ujawniania ci tak poufnych informacji.-odparł posyłając mi szeroki uśmiech na co się zarumieniłam.
-Przepraszam, po prostu lubię mieć wszystko pod kontrolą.
-Nie ma sprawy, wiem że wizja ucieczki z wilkołakiem w nieznane miejsce może być dla ciebie trochę straszna. Ale nie martw się, nie pozwolę by cokolwiek ci się stało.
-Rozumiem i nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale nie mogę przestać myśleć o mojej siostrze, przecież zostawiliśmy ją tam nieprzytomną....co jeżeli coś jej się stanie? Do tego jeszcze w szkole leży ciało Hansa...będziemy poszukiwani przez wszystkie organy ścigania....-powoli zaczynałam panikować...wcześniej pod wpływem adrenaliny się nad tym nie zastanawiałam.
-Spokojnie.....-posłał w moją stronę troskliwe spojrzenie.-Osobiście dopilnuję żeby się nią odpowiednio zajęto, a także twoimi rodzicami. Jak już wspominałem nie będą cię pamiętać, ale wyjdzie im to na dobre. Inni ludzie z którymi miałaś jakąkolwiek styczność także zapomną o twoim istnieniu. A odnośnie Hansa......nie jest człowiekiem...pochodzi z innego świata. Może wcześniej był normalny, ale teraz został sługą ciemności. Na nasze nieszczęście jeszcze nie umarł, potrzebuje tylko czasu by się odrodzić, jego ciało wyparuje i wróci do swojej siedziby. Żeby go zabić potrzebne jest coś więcej niż zwykłe kły i pazury. Ale przynajmniej nic ci się nie stało.
-Dziękuję.-odparłam dopiero teraz zdając sobie sprawę jak wiele dla mnie zrobił.
-Nie masz za co to mój obowiązek ale także przyjemność. Nie codziennie na misjach mam okazję spotkać tak piękne istoty jak ty.-mówiąc to zarumienił się, na co ja także pokryłam się różem.
Jeszcze żaden chłopak nie potrafił wywołać u mnie takich uczuć. A teraz wystarczyło jedno spojrzenie Sony'ego bym czuła motylki w brzuchu. Czy to dlatego że uratował mi życie i był lykantropem? Nie wiedziałam, ale i tak na wszelki wypadek postanowiłam zmienić temat.
-Czyli nie było to twoje pierwsze takiego typu zadanie? Kogoś jeszcze uratowałeś?
-Szybko wyciągasz wnioski.-zaśmiał się pod nosem.-Tak, jestem w tym wprawiony. Można by powiedzieć że to mój fach. Ale ciebie uratowałem jako pierwszą. Zazwyczaj cała zabawa kończyła się na transporcie tej osoby do akademii, nie było żadnych przeszkód. Tylko ty wdałaś się w zatargi z Pitchem, najgorszym ścierwem mrocznej strony....
-O kim ty mówisz?-wtrąciłam się całkowicie zbita z tropu.
-To ty o niczym nie wiesz?-wydawał się bardzo zaskoczony.-Przepraszam..rozgadałem się, niestety nie mogę ci tego wyjaśnić bez zgody rady.
-Dobrze...-byłam trochę zawiedziona, ale rozumiałam że musi dochować tajemnicy.-Kiedy mniej więcej dojedziemy, mam dość tajemnic jak na jeden dzień.
-Zanim się obejrzysz będziemy na miejscu.-odparł po czym ku mojemu zdziwieniu dmuchnął mi w twarz złotym piaskiem.
Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, a moje powieki się zamknęły.
Usłyszałam jeszcze tylko jak mówi...
-Śpij spokojnie śnieżynko..
Po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Z perspektywy Sony'ego:
Kiedy głowa Elsy powoli opadała na oparcie fotelu, odetchnąłem z ulgą. Pomimo tego że lubiłem spędzać czas w jej towarzystwie, bałem się że mógłbym palnąć coś głupiego. W końcu nasza akademia miała wiele sekretów i raczej rada nie chciałaby bym powiedział wszystko co wiem na jej temat. Ale to nie był jedyny powód, musiałem ją uśpić ponieważ wymagały tego procedury bezpieczeństwa. Nie mogła wiedzieć gdzie znajduje się budynek szkoły, gdyby komuś o niej wspomniała przestalibyśmy istnieć. A wtedy to były koniec nie tylko nas, ale i całego świata. Dodatkowo musiałem skontaktować się z moim przełożonym i omówić mu w skrócie przebieg całej akcji.
Nie zastanawiając się długo wyciągnąłem swoją komórkę i wybrałem numer do Saula. Chociaż był w moim wieku, powierzono mu za zadanie kontrolowanie akcji, co było wielką odpowiedzialnością. Musiał sprawdzać każdą osobę która nas obserwowała lub obok nas przechodziła, nie miał łatwego zadania.
-Cześć Sony.-usłyszałem jego nieco chropowaty głos w telefonie, wiedziałem że nie przespał nocy. Oprócz akcji zajmował się także obchodami. W końcu tak jak ja należał do Ligi Walecznych.
-Cześć Niańko.-odparłem próbując go trochę rozweselić.
Razem z kolegami daliśmy mu taką ksywkę, ponieważ był bardzo opiekuńczy. Jego nazwisko także idealnie pasowało do przezwiska, "Nanni" brzmiało podobnie jak słowo "niania", więc nie mieliśmy żadnego problemu z jego wymyśleniem.
-Nie mam czasu na zabawy Komórko.-prychnął pod nosem, zaraz po czym zaczął się śmiać.-Przepraszam..... zawsze gdy używam twojej ksywy, przypominam sobie że nazywasz się jak koncern handlowy sprzedający telefony.
-Bardzo śmieszne, Nianiu....lepiej podaj współrzędne następnego przystanku, nie chce trafić na szpiegów.-starałem się mówić poważnym tonem, ale ledwo powstrzymywałem się od wybuchnięcia głośnym chichotem.-Dziewczyna jest bezpieczna, wszystko idzie zgodnie z planem. Tylko trochę się obawiam o to że ktoś będzie nas śledził. Musiałem walczyć ze sługusem Pitcha. Nie było to miłe spotkanie.
Na te słowa mój przyjaciel momentalnie spoważniał.
-Przyślę ekipę sprzątającą. Wszystko dobrze? Nic wam się nie stało?-odezwał się z typową dla siebie troską.
-Jak słyszysz żyję, jestem mocny i niezniszczalny jak te cegły produkowane przez firmę Sony.W końcu imię nie wzięło się z niczego.
-Jasne....pomyliłeś chyba firmy..Nokia to potęga.. -słyszałem jak Saul śmieje się na boku.
-Dobra lepiej już podaj długość i szerokość geograficzną tej bazy bo nigdy stąd z wyjadę.-ponownie starałem się opanować swój nadzwyczaj dobry humor. Żeby znowu nie doprowadzić do trwającego półgodziny bezpodstawnego rechotu.
-Jedź do New Jersey, tam będzie na was czekał helikopter. Resztę informacji podam ci później.
-Dzięki i do zobaczenia.
-Nie ma za co...powodzenia.
Kiedy się rozłączyliśmy skręciłem w lewo na autostradę. Miałem nadzieję że podróż przebiegnie bez dalszych przeszkód.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tam dara dam.....oto pojawił się pierwszy rozdział nowego opowiadania. Mam nadzieję że Wam się spodoba, wprowadziłam nowego bohatera który także będzie ważny...ale nie bójcie się..Jelsa też się pojawi.. możliwe że nawet jeszcze dzisiaj napisze kolejny rozdział. Ten jest nudny.. ale wiele wyjaśniający. Będzie też wiele innych postaci..ale to później. Mam nadzieję że moje suche żarty Was nie zniesmaczą.
A co do częstotliwości wstawiania postów...nie popisałam się ughh...przepraszam za nieobecność ale doszły mi jeszcze zajęcia z koszykówki....
Następny rozdział z pierwszego opowiadania pojawi się niebawem, nie martwcie się ... nie zapomniałam o nim. :D
W każdym bądź razie błagam o wybaczenie!
PS:Saul istnieje na prawdę... jest jednym z moich ulubionych aktorów. XD Możecie go sobie wyszukać w google grafika. Nazwisko jest w treści rozdziału. A jeżeli wolicie go sobie sami wyobrazić to nie sprawdzajcie żeby nie popsuć sobie czytania. d(=^・ω・^=)b
Do zobaczenia mrożonki! Widzimy się w następnym poście. Dzięki za 12K wyświetleń. Kocham Was. (。♥‿♥。)