środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 8 #Napięcie.

Z perspektywy Elsy:
Siedziałam na balkonie rozwiązując zadanie z matematyki. Nie należało ono do najłatwiejszych, ale wykorzystałam nieprzygotowania w bierzącym roku. 
Nie byłam orłem z algebry, wolałam zajęcia związane z używaniem wyobraźni. 
Miałam swój specjalny notesik gdzie zapisywałam wymyślane przeze mnie historie. Postanowiłam w przyszłosci wykorzystać je do własnych książek, miałam co do nich wielkie plany. 
Moja wyobraźnia nie znała granic, potrafiłam tworzyć nieziemskie opowiadania. O czym świadczyły wielokrotnie wygrane przeze mnie konkursy. 
Lubiłam spokój i przyrodę, dlatego zawsze odrabiałam lekcje na balkonie, gdzie rosły wyhodowane przeze mnie białe róże. Kochałam ich zapach, dawał ukojenie moim zszarpanym nerwom.
Żeby zagłuszyć odgłosy miasta i przejeżdżających aut, zakładałam słuchawki podłączone do MP-3 i dawałam się ponieść muzyce. Była ona dla mnie pomostem do innego świata. Gdzie mogłam w spokoju skupić się na aktualnie wykonywanym zadaniu. W brew pozorom, muzyka wcale mnie nie dekoncentrowała. Chociaż innym ludziom zapewne by to przeszkadzało. Byłam po prostu inna.
Kochałam pisać referaty, chociaż reszta mojej klasy ich nienawidziła, włącznie z Hiccupem, był on zdecydowanie lepszy w przedmiotach ścisłych.
Uśmiechnęłam się na samą myśl o następnym zadaniu, było nim wypracowanie z angielskiego. Temat był dowolny, dlatego mogłam się wykazać. W mojej głowie pojawiło się mnóstwo pomysłów dotyczących fabuły. Nie musiałam się wysilać, to była dla mnie przyjemność.
Dlatego zaraz po skończonym zadaniu z matematyki, od razu wzięłam się za referat. Resztę lekcji odłożyłam na później, całkowicie pochłonął mnie trans pisania. Kiedy tylko dotknęłam długopisem kartki, cała historia w mgnieniu oka zaczęła się kreować. Miałam już zarys całego opowiadania, w tej chwili potrzebne mi były tylko trzy rzeczy: długopis, kartka i moja wyobraźnia. Nie liczyło się nic więcej poza pisaniem.
Nagle mój telefon zaczął wibrować, uruchomiła się muzyka którą ustawiłam sobie jako dzwonek. Zdziwiona i zdezorientowana, o mało nie spadłam z krzesła. Przecież wyłączyłam mojego smartphona.
Wybita z równowagi, chwyciłam telefon i spojrzałam na kontakt wyświetlający się na ekranie. Imię które na nim widniało przyprawiło mnie o zawroty głowy. To było niemożliwe. Dzwoniła do mnie Susan Burrows. Jej stare zdjęcie migało nad ikonką zielonej słuchawki. Czego ode mnie chciała? Przecież sama zakończyła naszą znajomość. Bałam się odebrać, nie rozmawiałam z nią od paru lat. Nie chciałam ponownie przypominać sobie o naszej dawnej przyjaźni, która pozostawiła widoczne i głębokie blizny na mojej duszy. Nie miałam zamiaru jeszcze raz ranić bliskich, bałam się samej siebie.
Ze zdenerwowania telefon zaczął zamarzać w mojej dłoni. Traciłam kontrolę, ogarniała mnie panika. Chcąc się uspokoić zaczęłam szybciej i mocniej oddychać. Lecz to nic nie dało. Podjęłam kolejną próbę, usiłowałam przypomnieć sobie słowa piosenki która zawsze mi pomagała. Ale jednak tym razem, stres nie pozwolił mi jej odszukać w pamięci. Zaczęłam nerwowo tupać nogą, wszystko zaczęło mnie przerastać. Nie mogłam nic zrobić, a moja moc coraz szybciej zaczęła się wymykać z pod kontroli.
-Elsa?-chociaż w cale nie odebrałam połączenia, z głośnika telefonu wydobył się dobrze znany mi głos.-Wszystko dobrze?-Susan wydawała się być przejęta moją bezradnością.
Nie wiem dlaczego, ale wypowiedziane przez nią słowa, sprawiły że się uspokoiłam. Czułam się przy niej bezpieczne. Chociaż w rzeczywistości bałam się spotkania z nią twarzą w twarz.
-Tak.-odparłam zszokowana.-Po co zadzwoniłaś? Przecież sama mówiłaś że...
-Nie wracajmy teraz do tego.-przerwała mi tonem nie znoszącym oporu.-Mamy ważniejsze sprawy do załatwienia...potrzebuję twojej pomocy.
Ostatnie zdanie wprawiło mnie w osłupienie. Susan zawsze radziła sobie sama, od kąd pamiętam nigdy nie prosiła nikogo o cokolwiek. Żyła na własnych warunkach i nie słuchała nikogo. Za co ją podziwiałam. Potrafiła sama o siebie zadbać i nie potrzebowała niczyjej pomocy.
-Co się stało?-moja ciekawość dawała o sobie znać.
-Znasz Jacka Frosta?
Doznałam kolejnego szoku. Co Susan mogła mieć wspólnego z białowłosym? Przecież nigdy się nie poznali. A gdyby jednak, Jack z pewnością by mnie o tym poinformował.
-Tak...-odparłam, mając złe przeczucia. Susan była nieobliczalna.
-Po skończonych lekcjach, przyjechał do pizzerii w której pracuję. Niestety zaraz po nim w lokalu pojawili się pijani nastolatkowie. Nienawidzę takiego typu ludzi, dlatego wyprosiłam ich na zewnątrz. Nie byli z tego powodu zadowoleni, chcieli mnie pobić. Jeden z nich bezczelnie mnie pocałował, dlatego zdzieliłam go po twarzy. Wtedy ewidentnie wkurzyłam jego partnerkę, dziewczyna ruszyła na mnie z mordem w oczach. Jack stanął w mojej obronie. Ale ich było więcej, jego interwencja od początku była skazana na porażkę. Zaczęli go kopać i wyzywać. Byłam przerażona, dlatego zatrzymałam czas, przy okazji usypiając zbirów i Frosta. Boję się że coś zapamiętał. Nie wiem co mam dalej robić. Jeżeli śmiertelnicy to zobaczą...-w tej chwili głos jej się załamał.
Ja także nie byłam w lepszym stanie. Dzisiejszy natłok negatywnych informacji całkowicie naciągnął moje i tak już zszarpane nerwy. Było ich zbyt dużo. Susan w tarapatach, Jack pobity, ja na granicy wytrzymałości. Brakowało jeszcze królewskiego orszaku z Arendelle szukającego mnie w New Yorku. Miałam wszystkiego dosyć, chciałam wreszcie uciec od starych problemów. Ale najwyraźniej nie dane mi było żyć w spokoju, starzy wrogowie ponownie budzili się do życia. Każdego dnia czułam jak zwiększają swoja siłę, ale chciałam być na te znaki obojętna. Marzyłam o normalnym życiu, jednak w końcu dopadły mnie kłopoty, przed którymi dotychczas skutecznie umykałam.
Niestety nadszedł ten dzień, kiedy moja historia związana ze światem magii rozpoczęła się na nowo. Ponownie będę musiała wraz z Susan odciąć się od cywilizacji i uciec w odległe miejsca. Dlaczego spotkała mnie taka kara? Nie wiedziałam. Ale jednak w głębi duszy miałam nadzieję, że kiedyś w końcu doznam spokoju. Nie chciałam wracać do znienawidzonego Arendelle.
Znowu naszły mnie ponure myśli, zaczęłam nerwowo poruszać nogą. Miałam dosyć paskudnych wspomnień z przeszłości. Przyspieszyłam ruch swoich mięśni, chcąc dać upust emocjom. Chociaż wiedziałam że i tak nic nie wskóram.
Kubek z kawą, stojący na stoliku poruszonym moją stopą, z hukiem spadł na balkon rozsypując się na miliony małych kawałeczków.
Westchnęłam roztargniona, jak zwykle nie potrafiłam opanować swoich emocji.
Postanowiłam, dalej skupić się na rozmowie i zapomnieć o dawnych dziejach.
-Jak to?-spytałam udawanym opanowanym głosem.
-Sama jeszcze nie zdążyłam się z tego otrząsnąć. Dlatego potrzebuje twojej pomocy. Proszę.- Była przerażona.
-Gdzie jesteś?-spytałam, chcąc jej jak najszybciej pomóc.
Susan opiekowała się mną przez lata jak starsza siostra, byłam jej to winna. Nie mogłam zwlekać.
-W Mike's Pizza na Wall Strett. Pośpiesz się. Nie dam rady długo utrzymać bariery niewidzialności.
-Postaram się.-odparłam, w pospiechu sprzątając drżącymi rękami resztki rozbitego kubka.
-Zobaczymy się na miejscu.-dodałam po czym zakończyłam rozmowę.
Nie chciałam tego spotkania, ale jeżeli Susan była w tarapatach musiałam się do niego zmusić. Obiecywałam sobie że po ostatniej walce i ucieczce nie będę z nią rozmawiać. Jednak każda z nas wiedziała że dzieje się coś niedobrego. Susan zawsze była opanowana, nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Nikomu jeszcze nie udało jej się wyprowadzić  z równowagi, miała stalowe nerwy. Tylko czarna magia potrafiła wzbudzać w niej lęk, strach czy rozpacz. Nigdy nie działała pochopnie, nawet jeżeli chodziło o życie drugiej osoby. Była rozważna, podczas tej bójki ktoś potężny musiał nad nią zapanować. Na pewno nie miał dobrych zamiarów, jeżeli zmusił ją do naruszenia czasoprzestrzeni.
Te przemyślenia jeszcze bardziej mnie przestraszyły dlatego zwiększyłam prędkość swoich przygotowań.
Strój Elsy
W mgnieniu oka założyłam swoją skórzaną  kurtkę i ulubione szpilki. Spakowałam ciuchy na zmianę, szykując się na podróż. Na koniec włożyłam jeszcze do plecaka przydatne rzeczy, czyli apteczkę, swoje stare, dawno nie używane rękawiczki i prowiant. Nie wiedziałam co mnie tam czeka, ale miałam przeczucie że to nie będzie przyjemny widok. Bardzo martwiłam się o Jacka. Myśli o jego cierpieniu przyprawiały mnie o dreszcze. Kochałam go i nie chciałam by cokolwiek mu się stało. Nie zniosłabym gdyby okazało się że to wszystko moja wina. Powinnam być przy nim i go wspierać. A zamiast tego siedziałam sobie wygodnie we własnym domu rozkoszując się spokojem. Nie byłam wzorem godnym naśladowania. Już wcześniej odbierałam ostrzegawcze sygnały telepatyczne od Susan, ale nie zwracałam na nie uwagi. Byłam lekkomyślna, myślałam tylko o sobie, zapominając o reszcie ludzi. Gdybym w porę zareagowała, być może Jackowi nic by się nie stało. Teraz miałam okropne wyrzuty sumienia, żałowałam że nie mogę cofnąć czasu. Pragnęłam tego najbardziej na świecie. Ale już nic nie mogłam zrobić. Pozostało mi tylko naprawianie własnych błędów.
Powłócząc nogami ruszyłam w stronę wyjścia. Wiedziałam że może już nigdy tu nie wrócę. Pogładziłam koniuszkami palców jedną ze ścian, wyłożoną niebieską tapetą. Będę tęsknić za tym miejscem, chociaż było to tylko stare i zakurzone mieszkanie w centrum miasta. W nim po raz pierwszy stałam się samodzielna i przejęłam stery własnego życia. Nauczyłam się w pewnym stopniu kontrolować moce oraz odkryłam w sobie nowe zdolności. Nie byłam już taką samą wystraszoną dziewczynką co kiedyś. Stałam się odpowiedzialną kobietą, która potrafiła radzić sobie w ciężkich warunkach. Właśnie dlatego to miejsce miało dla mnie tak wielkie znaczenie. Nie chciałam go opuszczać, ale ze względów bezpieczeństwa najprawdopodobniej będę musiała zmienić adres zamieszkania. W każdej chwili mógł mnie zaatakować mój stary wróg, który z pewnością tylko czekał na odpowiednią chwilę. Dlatego musiałam zachować wszelkie środki ostrożności.
Kiedy pożegnałam się już z swoim starym mieszkaniem, ze łzami w oczach zbiegłam po schodach. Chętnie skorzystałabym z windy, ale niestety dzisiaj była zepsuta. Zresztą jak zwykle. Nikt jej nie naprawiał odkąd przyjechałam tu dwa lata temu. Wszyscy mieli ważniejsze sprawy na głowie niż zajmowanie się przestarzałą maszyną.
Przeklęłam się w duchu, wiedząc że nie pozostało mi nie wiele czasu. Powinnam wcześniej zainterweniować w sprawie windy i poprosić o jej naprawienie, ale jednak tego nie zrobiłam. Przydałoby mi się teraz kilka dodatkowych minut na dojazd do pizzerii.
Wiedząc że na drodze najprawdopodobniej napotkam utrudnienia, postanowiłam pojechać tam rowerem. Uważałam go za najlepszy środek transportu w tak dużym mieście. Mogłam nim jechać przez najmniejsze ulice nie musząc przepychać się pomiędzy stłoczonymi autami. Dodatkowo był wystarczająco szybki bym mogła zdążyć na czas. Teraz liczyła się dla mnie każda sekunda.
W mgnieniu oka wskoczyłam na siodełko, po czym mocno odepchnęłam się nogami od podłoża. Kiedy znalazłam się na ulicy, od razu zwiększyłam swoją prędkość. Musiałam dotrzeć tam jak najszybciej. Nie patrząc na kolory świateł, pędziłam przed siebie co chwila robiąc mocne skręty żeby uniknąć zderzenia z samochodami. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na miejscu, Susan potrzebowała mojej pomocy. 
Nie mogłam zatrzymywać się przy każdych pasach, wtedy cała droga zajęłaby mi z dwie godziny. Dlatego zręcznie mijałam przechodniów. Byłam wprawiona w tego typu akrobacjach. Często spóźniałam się do szkoły, więc niebezpieczne podróże nie były mi obce.
                                ***
Kiedy zza zakrętu wyłonił się szyld z nazwą pizzerii, odetchnęłam z ulgą. Byłam wykończona całą tą szaleńczą jazdą, ale jednak sama byłam sobie winna. W momencie kiedy zeszłam z siodełka, nogi ugięły się pod moim ciężarem. Nie miałam energii żeby ruszyć się z miejsca, ale niestety musiałam pomóc Susan.Westchnęłam zdenerwowana, dzisiaj wszystko było przeciwko mnie. 
Chcąc jak najszybciej zobaczyć się z Jackiem, ruszyłam biegiem w stronę drzwi. Miałam nadzieję że nic poważnego mu się nie stało. Chociaż i tak wiedziałam że na pewno nie wyszedł z tej bójki bez szwanku.
Kiedy przekroczyłam próg drzwi, scena która rozgrywała się na moich oczach wprawiła mnie w osłupienie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich po długiej nieobecności! Jest mi bardzo wstyd za moje spóźnialstwo. Jednak było to spowodowane kompletnym brakiem czasu. Wiem że już są wakacje, ale ja niestety wciąż mam ręce pełne roboty.(której przybywa) Bardzo Was przepraszam, ale nic na to nie poradzę. Postaram się w wakacje wstawiać posty coraz częściej. Mam nadzieję, że będę miała więcej wytchnienia.(nie obiecuję) 
Jeżeli chodzi o rozdział...jest nudny..bezsensowny..itp. 
Czasami mam chwilę zwątpienia.
CZY WARTO DALEJ PROWADZIĆ TEGO BLOGA? 
Właśnie się nad tym zastanawiam. 
W każdym bądź razie, proszę o komentarze, chociaż moje wypociny nie są ich warte. :P 

Pozdrawiam ;D


piątek, 12 czerwca 2015

Spam, czyli zapraszam na mojego drugiego bloga.

Hejo! Chciałabym Was zaprosić na mojego drugiego bloga. (niestety nie o jelsie) Ale jeżeli któś lubi magię i fantasy to zachęcam. Nie wiem czy będę go w ogóle prowadzić, więc proszę o jakąkolwiek wypowiedź. :)
Na razie nie mam motywacji.
A next z "Icy Heart" pojawi się w czwartek. Bo mam 3 sprawdziany. Heh xc
Link:
http://syn-chaosu.blogspot.com/2015/06/prolog.html?m=0
Pozdrawiam! :D

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 7 #Tajemnica.

Ciao a tutti!(język włoski jest taki śliczny ^-^)
Długo mnie nie było, ale powracam z nowym rozdziałem, który mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Będzie w nim dużo przemyśleń Jacka, więc uprzedzam że może być nudno. ;d
Zapraszam do czytania! $-$


Z perspektywy Jacka:
Znudzony siedziałem na krześle, przyglądając się pracy mojej koleżanki. Dziewczyna szybko wyjęła potrzebne składniki z lodówki, po czym pokroiła pomidory. Byłem pod wielkim wrażeniem szybkości z jaką wykonywała kolejne punkty przepisu. Nim się obejrzałem, Susan już obracała w rękach ciasto do pizzy co chwila podrzucając je do góry. Kiedy zostało już odpowiednio uformowane, ułożyła je na drewnianej tacy. Obficie posypała ciasto żółtym serem i równomiernie rozlała pomidorowy sos.  Pod koniec położyła jeszcze listki bazylii na wcześniej pokrojonych plasterkach szynki i serka feta, po czym włożyła smakowicie wyglądającą pizzę do rozgrzanego pieca. Prędko ustawiła czasomierz na dwadzieścia minut i w równie szybkim tempie znalazła się z powrotem przy moim stoliku, niosąc dopiero co rozpuszczoną gorącą czekoladę.
-Proszę.-wręczyła mi kubek.
-Dzięki Sus.-blondynka posłała mi złowrogie spojrzenie, najwyraźniej nowe przezwisko nie przypadło jej do gustu.
Wyszczerzyłem zęby w jednym z moich zniewalających uśmiechów, ale nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia. Dalej wpatrywała się we mnie z mordem w oczach. Wolałem nie ryzykować spotkania z jej gniewem dlatego bąknąłem ciche "przepraszam", na co Susan uśmiechnęła się kwaśno.
-Ciągle zachowujesz się jak dziecko.-stęknęła siadając na krześle.
-Ktoś musi denerwować innych ludzi.
-Widzę że jesteś zawodowcem.-podobał mi się jej cięty humor.
-Beze mnie byłoby nudno.-mrugnąłem do niej porozumiewawczo.
Susan w odpowiedzi tylko przewróciła oczami, miała zamiar coś powiedzieć ale ostatecznie powstrzymała się od kąśliwych komentarzy.
-Znasz Elsę?-spytałem.
-Tak, przecież chodzimy do tej samej klasy.-popatrzyła na mnie wzrokiem pełnym dezaprobaty, nie popisałem się inteligencją.
-Kolegujecie się?
-Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami, ale teraz ze sobą nie rozmawiamy.
-Dlaczego?-Susan znowu posłała w moją stronę mordercze spojrzenie, tylko tym razem znalazłem w nim namiastkę bólu.
-Nie wiem czy mogę ci zaufać.-odparła szeptem, więc żeby ją usłyszeć musiałem się do niej przybliżyć.
-Spokojnie nikomu nie powiem.-starałem się przekonać dziewczynę do wyjawienia tajemnicy.
-Znamy się dopiero od paru godzin, naprawdę myślisz że ci uwierzę?-tym razem w jej głosie nie dało się słyszeć żadnych emocji. Jej twarz miała kamienny wyraz, nie zdradzający jakichkolwiek uczuć.
-Przepraszam, nie powinienem pytać.-chciałem rozładować napiętą atmosferę.
Susan nic nie odpowiedziała, tylko popatrzyła się na mnie pustym wzrokiem. Wiedziałem że dusi w sobie wszystkie emocje, dziewczyna nerwowo ruszała ręką, próbując się uspokoić. Chociaż wyraz jej twarzy mówił zupełnie co innego.
-Nie chcę o tym rozmawiać. Zakończmy temat.-posłała mi wymuszony uśmiech.-Pójdę po pizzę.
W odpowiedzi tylko lekko przytaknąłem głową, Susan potrzebowała teraz spokoju. Niechcący poruszyłem drażliwy dla niej temat, co nie było mądrym posunięciem. Czasami jestem zbyt ciekawski.
Chcąc okazać trochę współczucia i wsparcia, spojrzałem jej prosto w oczy, na jej policzkach pojawiły się łzy. Zawstydzona szybko odwróciła głowę. Nie chciała pokazywać swoich emocji, dlatego unikając mojego wzroku, szybko wstała, po czym ruszyła w stronę barku. Wiedziałem że to nie pizza była powodem jej odejścia od stołu. Musiała się w jakiś sposób uspokoić, dlatego poszła do spiżarni pod pretekstem szukania napojów.
Postanowiłem więcej nie pytać jej o tajemniczą kłótnię z Elsą i udawać że całe wydarzenie nie miało miejsca. Chciałem się z nią zaprzyjaźnić, a nie odstraszyć swoim nachalnym zachowaniem. Dalsza dociekliwość z mojej strony nie miałaby sensu, wtedy już nigdy by mi nie zaufała i najprawdopodobniej zamknęła się w sobie. Czego absolutnie nie chciałem. Czułem że w jakimś stopniu jest do mnie podobna, dlatego chciałem ją lepiej poznać. Biła od niej aura siły i mądrości, której nie czułem przy żadnym innym człowieku. Jedynie przy Elsie, jednak u niej było to mniej wyczuwalne. W oczach Susan widziałem piętna przeżytych stuleci, chociaż była ona zwykłą nastolatką. Jej osoba stanowiła dla mnie jedną wielką zagadkę, której nie mogłem rozwikłać.
Do moich nozdrzy dotarł zapach świeżo upieczonej pizzy, najprawdopodobniej Susan zdążyła już ją  wyciągnąć z pieca. Nie myliłem się, wkrótce dziewczyna przyszła do stolika niosąc mój obiad. Kiedy tylko położyła pizzę na blacie, przyjemny zapach nasilił się, zwiększając mój apetyt. Popatrzyłem na nią z wdzięcznością, dziewczyna zarumieniła się widząc mój zachwyt jej pracą.
Wszystko wyglądałoby normalnie gdyby nie fakt, że wcześniej Susan płakała od nadmiaru przykrych wspomnień, a teraz najzwyczajniej w świecie się uśmiechała. Na jej twarzy nie było widać śladów łez ani smutku, jakby w ogóle nie pamiętała o naszej dość niezręcznej rozmowie. Co, muszę przyznać, mi odpowiadało. Chciałem zachować nasze przyjazne relacje.
-Razem 10$.-podała cenę mojego zamówienia.
-Już..już..-mamrotałem pod nosem szukając portfela w zabałaganionym plecaku. W końcu kiedy dogrzebałem się do pieniędzy podałem jej odpowiednią sumę.
-Proszę, a to napiwek.-musiałem jej jakoś wynagrodzić moje głupie zachowanie.
Blondynka podziękowała mi uśmiechem, po czym pożegnała się skinieniem głowy i poszła obsłużyć nowo przybyłych klientów.
-Do jutra.-rzuciłem, wgryzając się w kawałek pizzy. 
 Kiedy dziewczyna zniknęła mi z oczu całkowicie pochłonął mnie trans jedzenia, ciasto było chrupiące, ale zarazem miękkie. Wszystkie dodane składniki, łączyły się w jedną całość, tworząc wyśmienity smak. Ser feta nadawał przyjemnej słoności szynce, a z bazylii wydobywał się zachęcający aromat. Dodatkowo sos pomidorowy miał idealną konsystencję. Byłem pod wrażeniem zdolności kucharskich Susan, w życiu nie jadłem tak dobrej pizzy. Miałem ochotę zamówić kolejną porcję, ale ostatecznie się powstrzymałem. Brakowało mi czasu na dłuższy odpoczynek, szczególnie gdy musiałem nadrabiać zaległości z początku roku. Co nie było łatwym zadaniem. 
-Pośpiesz się!-usłyszałem krzyk dochodzący z przedniej części lokalu. Miałem złe przeczucia, jak się później okazało, były słuszne.
Kiedy skierowałem się w stronę wyjścia, chcąc opuścić lokal, ujrzałem grupę pijanych nastolatków. Nie wyglądali na przyjaznych, ciągle wyzywali obsługę pizzerii i żądali alkoholu. Miałem ochotę powiedzieć im co o tym myślę, ale zdając sobie sprawę z ich liczebności ugryzłem się w język.
Wkrótce podeszła do nich zdenerwowana Susan, nie dziwiłem się jej, sam ledwo trzymałem nerwy na wodzy.
-Z własnej woli opuścicie lokal, czy mam zadzwonić na policję?
-Nie pyskuj mała.-czarnowłosy chłopak popatrzył na nią wściekle. Byłem pewien, że Susan nie miała szans w starciu z tym chuliganem. Był od niej o wiele wyższy i lepiej zbudowany, chociaż jego mięśnie nie były tak dobrze wyrzeźbione jak u siedzącego obok nastolatka. Jego wygląd budził lęk. Miał kolczyk w wardze i brwi, co dodawało mu grozy. Nosił czarną koszulkę z napisem "zabiję cię, jeśli mnie tkniesz!". Oraz czarne dziurawe rurki i trampki w tym samym kolorze. Podsumowując, nie wyglądał na przyjazną osobę.
 -Przyniesiesz nasze zamówienie, czy sama mam sobie je znaleźć?-tym razem odezwała się wysoka blondynka. Ona także nie sprawiała wrażenia miłej dziewczynki. Nosiła szarą bluzkę z czachą i krótkie błękitne spodenki z ozdobnymi kolcami. Na nogach miała niebieskie szpilki, które podkreślały całokształt kreacji. Jej błękitne oczy błyszczały niebezpiecznie, co nie zwiastowało niczego dobrego.
-Nigdzie się z tond nie ruszymy.-odezwał się niedaleko siedzący umięśniony brunet. Możliwe, że był szefem bandy. Na niebieskiej koszulce miał napis "BOSS". Nosił zwykłe dżinsy i białe trampki. 
Co chwila szyderczo uśmiechał się do Susan, bardzo ją to denerwowało.
-Przywalić ci?!-od stołu wstała błękitnooka dziewczyna, o krótko przyciętych czarnych włosach. Miała na sobie bordowe spodenki i czarną bluzę ze znakiem szatana. Wyglądała przerażająco. Całego efektu dopełniały krwisto czerwone buty.
-Masz jakiś problem?
 Łatwo było wyczuć pogardę w tonie, z jakim zwracała się do mojej koleżanki. Nie miała co do niej dobrych zamiarów. W jej oczach pojawił się szaleńczy błysk.
Podciągnęła rękawy swojej bluzy i ruszyła w stronę Susan. Właśnie tego się obawiałem. Szybko ruszyłem do przodu, chcąc zapobiec katastrofie, ale czarnowłosy zdążył mnie wyprzedzić.
-Spokojnie Lena, ja się tym zajmę.-chłopak uśmiechną się chytrze, po czym w mgnieniu oka, podbiegł do Susan . Złapał ją za szczękę i nakierował na swoje usta. Dziewczyna, próbowała się wyrwać ale bezskutecznie. Błękitnooki zbliżył swoje wargi do jej twarzy, po czym namiętnie ją pocałował. Zaskoczona Susan, wbiła paznokcie w jego ramię, próbując wyswobodzić się z uścisku.
-Teraz przyniesiesz to o co proszę?-popatrzył na nią udawanym błagalnym spojrzeniem. 
Zaczerwieniona od złości dziewczyna, w odpowiedzi zamachnęła się ręką i uderzyła go w twarz. Dyszała ciężko, próbując opanować nerwy.
 Zdałem sobie sprawę, że stałem jak słup soli, przyglądając się tej sytuacji. Powinienem jakoś zareagować.
-Zostaw ją.-syknąłem, gdy chłopak miał zamiar uderzyć moją znajomą.
-Proszę..proszę.. znalazł się rycerz.-warknęła czarnowłosa.-Zaraz skopię ci dupę, jeżeli dalej będziesz się wtrącał.
-Zaryzykuję.-uśmiechnąłem się szyderczo.
-Chyba nie zauważyłeś że jest nas więcej.-dziewczyna wystawiła mi język.
-Nie liczy się siła tylko umysł.
-Zobaczymy.-syknęła, po czym kopnęła mnie w brzuch. Przez impet i siłę uderzenia, zatoczyłem się do tyłu.
Na chwilkę zrobiło mi się ciemno przed oczami, byłem zdezorientowany, nie spodziewałem się tak szybkiego ataku. Szczególnie ze strony dziewczyny, która była ode mnie o wiele niższa. Próbowałem zebrać w sobie wszystkie siły, żeby móc oddać czarnowłosej, ale kiedy tylko się wyprostowałem, ktoś ponownie uderzył mnie w brzuch.
Z hukiem poleciałem na podłogę, okropny ból rozszedł się po całym moim ciele. Na de mną stał tajemniczy brunet, patrzył się na mnie wzrokiem pełnym pogardy. Wkrótce obok niego pojawił się czarnowłosy, wymierzył mi porządnego kopniaka w żuchwę, czułem jak była miażdżona przez jego twardy but. Nic nie mogłem zrobić, cała banda otoczyła mnie w kółko i zaczęła niemiłosiernie bić i kopać. Z każdą chwilą robiłem się coraz słabszy, pragnąłem żeby nastąpił kres tego okropnego bólu, żebym w końcu mógł odpłynąć w odmęty nieprzytomności. Jednak ciągle wszystko czułem, widziałem jak Susan próbuje wyrwać się chuliganom i mi pomóc. Ale nic nie mogła zrobić.
Nagle, ku mojemu zdziwieniu, oczy mojej znajomej zrobiły się całkowicie białe. Jej włosy samoistnie uniosły się w powietrze. Wszystko w okół zaczęło wirować. Nawet pijani nastolatkowie przestali mnie bić, wpatrywali się zdumionymi oczami w Susan. Dziewczyna zaczęła wykonywać dziwne gesty rękami i wypowiadać nieznane mi słowa. Zaskoczony całkowicie zapomniałem o bólu.
-Homulus farum dostillus exidium gori manculus.
Kiedy skończyła swój monolog, wszystko w okół znieruchomiało. Zdałem sobie sprawę że brązowooka zatrzymała czas. Ciągle wpatrywałem się z nią z otwartymi ustami. W głowie bez przerwy pojawiały mi się te same pytania. Kim ona jest?! Lub może, czym jest?! 
Ale nie odważyłem się zadać żadnego z nich.
Susan podeszła do mnie powolnym krokiem, zacząłem trząść się ze strachu. Jeżeli potrafiła zatrzymać czas, na pewno była bardzo potężna. Popatrzyła się w moją stronę tymi pustymi białymi oczami, przeszły mnie ciarki. Jeszcze około dziesięć minut temu, rozmawiałem z normalną nastolatką. Teraz stała przede mną silna istota, której nie chciałem wchodzić w drogę.
Kiedy uklękła i dotknęła mojego czoła, uderzyła we mnie fala energii. Zdałem sobie sprawę że kiedyś już ją czułem, ale nie pamiętałem gdzie tego doświadczyłem.
Chociaż starałem się odepchnąć jej lodowatą dłoń, nie mogłem się ruszyć. Dziewczyna, chociaż nie wiem czy mogę ją tak nazwać, ponownie zaczęła wypowiadać dziwne słowa.
-Lilans moi drui san.-ku mojemu zdziwieniu, oczy Susan przybrały normalną barwę. Tym razem w jej spojrzeniu dojrzałem smutek przemieszany z troską. Naprawdę byłem mocno zdenerwowany. Cała dzisiejsza sytuacja mnie mnie przerażała. Miałem dość dziwnych i niemiłych niespodzianek.
Po chwili blondynka mocniej przycisnęła kciuk do mojego czoła. Poczułem w swoim umyśle ogromną pustkę, jakby wyrwano cząstkę mnie. Wiedziałem, że Susan ma coś wspólnego ze Strażnikami. Po prostu czułem jej nieziemską moc. Zacząłem się nad tym zastanawiać, ale nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i zemdlałem. A potem nie czułem i nie pamiętałem już nic.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział mi nie wyszedł, krótki i nudny. Za bardzo skupiłam się na przedstawieniu historii Susan, ale niestety będzie to potrzebne w następnych rozdziałach. Jak Wam się podobał? Proszę o wypowiedź w komentarzach :D.
PS:Obiecuję, że w następnym rozdziale będzie dużo Jelsy.



Ważne informacje!!!
1.Postanowiłam, że od dzisiaj będę dodawać tytuły do rozdziałów, żebyście chociaż w pewnym stopniu wiedzieli o czym będą.:D
2.Mam jedno pytanie. Czy przypadkiem nie przeszkadzają Wam zdjęcia które zamieszczam we wpisach? Mogą one niektórych dekoncentrować, więc jeżeli coś Wam przeszkadza w wyglądzie bloga piszcie w komentarzach.;)
3.Chcecie żebym dodała muzykę na blogu? Jeżeli tak, to jaką byście chcieli? Podawajcie tytuły/linki w komentarzach.:)
4.Mam zamiar przeprowadzić ankietę, więc proszę wszystkich o głosowanie.:P

DEDYKACJA DLA: Kiniaa ツ


Polecam :D (spam[nie moje filmiki]):
Zapraszam na blogi mojej koleżanki:

Dziękuję za komentarze i pozdrawiam! ;*