środa, 25 marca 2015

Króciutki Prolog :)

Witam, jestem Mysterious Rebel. Postanowiłam założyć bloga o uczuciu które najbardziej mnie intryguje, mianowicie o miłości. Uwielbiam gdy młodzi ludzie są w sobie zakochani, przykładem takiej pary jest właśnie Jelsa, która będzie tematem przewodnim na moim blogu. Nie zabraknie tutaj również innych postaci z wytwórni Disneya, oraz Dreamworksa.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z perspektywy Jacka:
Niechętnie otworzyłem oczy, natychmiastowo oślepił mnie żółtawy blask żarówki. Bardzo się tym zdziwiłem, nigdy nie zostawiałem zapalonej lampki, przecież nie bałem się ciemności. Pełen strachu zrzuciłem z siebie kołdrę, po czym szybko wyciągnąłem rękę żeby chwycić swoją laskę. Niestety nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Dopiero gdy rozejrzałem się po całym pokoju, przypomniałem sobie co wczoraj zrobiłem.

24h wcześniej (wspomnienia Jacka):
Leciałem nad jedną z wielu szkół w New Yorku, znudzony robieniem bitew na śnieżki, postanowiłem sprawdzić jak dzieci radzą sobie z nauką. Szybko wylądowałem na ziemi, po czym pewnym krokiem ruszyłem w stronę wejścia. Gdy znalazłem się w środku, skierowałem się do pierwszej sali. Nie obawiałem się, że któryś z uczniów mnie zobaczy, była to szkoła średnia. Żaden z tych nastolatków we mnie nie wierzył, więc spokojnie mogłem przechadzać się po korytarzach. Przyglądałem się ogłoszeniom powieszonym na ścianach, które promowały naukę matematyki i innych przedmiotów. Podczas lekcji, ze śmiechem patrzyłem na wściekłe miny nauczycieli próbujących uspokoić rozgadanych podopiecznych. Na przerwach podglądałem dziewczyny w toalecie, czego pewnie Tooth mi nie daruje.
 ---------------
W szkole przesiedziałem całe popołudnie, całkowicie zapomniałem o obiedzie u Northa, co było do mnie niepodobne. Powoli zacząłem rozumieć, dlaczego odczuwałem pustkę w swoim sercu będąc strażnikiem, brakowało mi normalnego życia. Wolnego od czarów i magi, chciałem stać się normalnym nastolatkiem. Z zaciętą miną wyszedłem z budynku, wiedziałem co muszę teraz zrobić.
----------------
Bardzo szybko dotarłem do bazy Świętego, chciałem jak najprędzej powiadomić strażników o mojej decyzji. Biegiem ruszyłem w stronę korytarza, przy okazji, dla zabawy zamrażałem napotkane elfy. Po chwili, nie witając się z obok przechodzącym Yeti, wszedłem do gabinetu Northa. Okazało się że siedzieli tam wszyscy strażnicy, którzy, gdy tylko znalazłem się w środku, zaczęli przewiercać mnie wzrokiem.
-Gdzie się podziewałeś?-spytała zaniepokojona Tooth.
-Nie ważne..-od razu chciałem przejść do setna sprawy.-Muszę wam coś wyznać....
Wszyscy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem, nawet elfy przestały podjadać ciasteczka dla gości.
-Chcę zostać śmiertelnikiem.-powiedziałem to tak głośno, żeby nikt nie miał wątpliwości.
Strażnicy wydali z siebie głuche pomruki protestu.
-Jack, jesteś tego pewien?-North próbował mnie przekonać. 
-To jest bardzo niebezpieczne.-zębowa wróżka była przerażona.
Tylko Zając i Piasek siedzieli cicho, moje słowa wywołały u nich ogromny szok.(Piasek i tak był niemy XD)
Wszystkie małe zębuszki rzuciły się na mnie i zgniotły moje płuca w mocnym uścisku. 
-Chyba zwariowałeś.-kangur w końcu odzyskał świadomość.-Założę się że nie wytrzymasz jednego dnia bez swojej mocy.-rzucił mi wyzwanie.
Tooth skarciła go złowrogim spojrzeniem.
-To nie jest pora na żarty.-powiedział Święty.
-Nie martwcie się, zadbam o siebie.
-W ten sposób narażasz też nas, zapomniałeś o Mroku?-Zając nie dawał za wygraną.
-Przemyślałem już tą sprawę, oddam moc któremuś z was, lub nowemu strażnikowi.
Spojrzeli na mnie zdumieni.
-Nie wiedziałem że jesteś aż taki mądry.- zażartował kangur.
-Przymknij się Zając!-syknęła już mocno zdenerwowana wróżka.
-Nie kłucie się, i tak nie wpłyniecie na moją decyzję.
Posłałem im, jeden z wielu moich szyderczych uśmiechów, po czym całą gromadką ruszyliśmy do wielkiej sali zebrań, gdzie znajdował się globus.
---------------
-Drogi Księżycu, prosimy cię o przybycie.- North powiedział magiczną formułkę, a następnie zaczął czytać słowa napisane w starej księdze.
Gdy tylko skończył wymawiać inne zaklęcia, wszędzie nastąpiła ciemność, którą po sekundzie zastąpił srebrny blask. Utworzył się pojedyńczy promień światła który zaczął wskazywać litery wyrzeźbione na kafelkach.
-Dlaczego mnie wezwaliście?-księżyc ułożył pytanie.
-Jeden z nas chce ponownie stać się śmiertelnikiem.-odparł ceremonialnie North.
-Niech wystąpi przed szereg.-zaczął ponownie przekazywać nam wiadomość poprzez litery.
Głośno przełknąłem ślinę po czym wyszedłem na przód.
-Na pewno chcesz to zrobić?-spytała Tooth.
-Tak, już podjąłem decyzję.-odpowiedziałem stanowczo.
 Gdy wypowiedziałem ostanie słowo, magiczna, niewidzialna siła uniosła mnie ku górze. Poczułem jak moc lodu powoli opuszcza moje ciało, a wstępuje w nie prawdziwe życie. Po paru sekundach księżyc z powrotem spuścił mnie na ziemię. Czułem się zupełnie inaczej, pierwszy raz od 300 lat moja skóra stała się ciepła i nabrała lekko różanego koloru. Reszta mojego wyglądu w ogóle się nie zmieniła, ciągle miałem białe włosy i błękitne oczy. Z radością stwierdziłem że zacząłem odczuwać chłód.
-Moce Jacka otrzyma Zając.-byłem zdumiony wyborem księżyca.-Będzie musiał nauczyć się pokory i cierpliwości.
Zaraz po tym moja laska uniosła się do góry i wylądowała prosto w rękach kangura.
-Dlaczego ja?-w kółko pytał, niemniej zdziwiony niż my, Zając.
Wybuchnąłem nie pohamowanym śmiechem, gdy kangur przez przypadek strzelił lodem w swoje łapy.
-A udław się marchwią!-wydarł się na cały głos, po czym uderzył we mnie śnieżką.
Zachichotałem szyderczo, a następnie zwróciłem się do Northa.
-Gdzie będę mieszkał? Przecież nie mogę zostać tutaj z wami.
-Załatwię ci mieszkanie w apartamencie...-ucieszyłem się na tą myśl.-Będziesz chodził do szkoły średniej nr 35 w New Yorku. Resztę informacji podeślę ci zaraz po tym jak się zameldujesz.
-Dziękuję.-odparłem pełen wdzięczności.
Wszyscy strażnicy podeszli do mnie i po kolei zaczęli się ze mną żegnać. Ze łzami w oczach przytulałem każdego, nawet Yeti waz z elfami pofatygowały się żeby mnie odprowadzić.
Po długich i smutnych pożegnaniach, przyszedł czas na mój odjazd. Wraz z Northem wsiadłem do sań, po czym ruszyliśmy kierując się w stronę New Yorku.
--------------
Lot, dzięki kulom do teleportacji, trwał nie więcej niż dziesięć minut. Gdy stanęliśmy przed wieżowcem w którym miałem mieszkać, ponownie zebrało mi się na łzy. Przytuliłem się do Świętego, wtulając się w miękki płaszcz który nosił. Pogłaskał mnie po głowie po czym podał mi kluczyki do mojego mieszkania.
-Powodzenia Jack.-dodał gdy odchodził.
Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w coraz bardziej oddalające się sanie. Nie minęło wiele czasu, a zacząłem trząść się z zimna, więc musiałem szybko znaleźć się w wieżowcu. Po morderczej wspinaczce po schodach, w końcu znalazłem się przed moim mieszkaniem nr 68. Cicho wszedłem do środka, zamykając starannie drzwi, a następnie rzuciłem się na łóżko.
Dalej to już wiecie co się wydarzyło.


Błagam o komentarze ^-^ Piszcie co wam się podoba, a co jest totalną maskarą :D Chciałabym poznać wasze zdanie!
Mysterious Rebel <3

6 komentarzy:

  1. Hmm... ciekawe... niemogę sie doczekać pierwszego rozdziału!!! :D bo to był przecież prolog :D. Hehe ciekawe jak Elsa i Jack sie poznają :) pozdrawiam : P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo, nieźle się zapowiada! Na pewno będę czytać tego bloga! Czekam na pierwszy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie cię to zdziwi, ale nominowałam cię do LA!
    Więcej u mnie: Jelsa- czyli syrena i strażnik
    P.S Zapraszam do czytania mojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero prolog a ty z LA wyskakujesz :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaaaaaaaaa! Świetne, świetne, świetne!!! Ty piszesz zeże błagasz o komentarze a ja cię błagam o nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super pomysł! Jeszcze nigdy takiego nie czytałam ;)
    Ciekawe jak Zając poradzi sobie z mocą lodu xD Ale przynajmniej nie będzie mu zimno ;)
    Mam nadzieję że Mroczka (Ja tak lubię go nazywać) będzie dużo ;)

    OdpowiedzUsuń