Witam i przepraszam wszystkich za moją długą nieobecność. Obiecywałam coraz częściej dodawać posty, niestety nauka zawsze musi być na pierwszym miejscu. -.- Teraz postaram się zmobilizować i pisać przynajmniej dwa wpisy w tygodniu. (taki mały challenge) W ramach przeprosin napisałam dość długi rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. ;) Życzę miłego czytania.
Z perspektywy Jacka:
Pik pik pik pik pik pik pik pik pik pik pik pik....
Głośny i piskliwy dźwięk drażnił moje uszy, nie mogąc dłużej znieść tego okropnego hałasu, otworzyłem zaspane oczy i zacząłem szukać jego źródła. Po dłuższej chwili błądzenia wzrokiem wzdłuż pokoju, znalazłem budzik, który leżał na szafce nocnej. Prędko wyłączyłem irytującą maszynę, po czym wstałem z łóżka, nie mogąc ponownie usnąć.
-Aaaooaah...-ziewnąłem przeciągle, to nie była moja pora wstawania. Wolałbym pospać jeszcze przynajmniej z dwie godziny, ale niestety, obowiązki wzywały.
Znudzony bezsensownym siedzeniem, postanowiłem pójść się wykąpać, przecież musiałem ładnie wyglądać w pierwszym dniu szkoły. Wiedząc, że pozostały mi dwie godziny do wyjścia, bez pośpiechu ruszyłem w stronę łazienki.
Tylko tym razem się nie spóźnij!-upomniałem siebie w myślach.
W szafce znalazłem różowy ręcznik w białe króliczki, który zapewne był prezentem od Zająca. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie naszych kłótni. Muszę przyznać, że brakowało mi moich przyjaciół, chociaż "czasami" mocno mnie denerwowali to i tak kochałem ich jak własną rodzinę. Chciałbym się dowiedzieć jak sobie radzą, szczególnie ciekawiło mnie czy Zając zapanował nad nową mocą. Zachichotałem pod nosem, przypominając sobie ostatni lodowy wypadek Kangura.
Ponieważ nie chciałem tracić czasu, prędko wskoczyłem pod strumień ciepłej wody w prysznicu.
Zacząłem wsłuchiwać się w przyjemne bębnienie kropel rozpryskujących się o moją skórę, tego mi było trzeba. Woda koiła ból, który dokuczał mi od czasu niefortunnego zderzenia z Elsą. Zacząłem zdrapywać zaschniętą krew z włosów po operacji, po czym umyłem je delikatnie szamponem.
Odświeżony wyszedłem z pod prysznica, teraz byłem całkowicie przebudzony. Do pierwszej lekcji została mi jeszcze godzina, więc spokojnie wytarłem się ręcznikiem, po czym sięgnąłem po szczoteczkę i pastę do zębów, którą dostałem od Tooth. Kierując się jej instrukcjami myłem swoje kły przez cztery minuty, po czym starannie je wypłukałem. Wyszczerzyłem się do lustra sprawdzając czy mój uśmiech jest nienagannie biały. Kiedy upewniłem się że wszystko jest w porządku, ruszyłem w stronę sypialni.
Chcąc się w coś ubrać, zacząłem grzebać w szafie poszukując ciuchów. Na szczęście, Zębuszka zakupiła mi wszystkie niezbędne ubrania dla nastolatków. Wybrałem typowy i obowiązkowy mundurek mojej nowej szkoły. <klik>
Zazwyczaj nie zakładałem koszul, ale dzisiaj byłem do tego zmuszony. Z niechęcią włożyłem na siebie znienawidzone ubranie, po czym z wielką trudnością zawiązałem czerwony krawat.
Dlaczego?-zadałem sobie pytanie, kiedy strój zaczął mnie mocno uwierać. Miałem ochotę ponownie wskoczyć w swoje zwykłe ubranie, ale niestety musiałem się od tego powstrzymać.
Z ociąganiem włożyłem na siebie kurtkę, w duchu przerażała mnie perspektywa pierwszego dnia w nowej szkole. Nie miałem żadnych znajomych, nie mówiąc o przyjaciołach.
Ze stresu dopadł mnie potworny ból brzucha, myśl o nieznanych lekcjach wzbudzała we mnie strach. Niestety musiałem przezwyciężyć swój lęk i iść do szkoły. Szybko sięgnąłem po tablet, (w tej szkole obowiązywały urządzenia elektroniczne, które zastępowały książki dop.aut.) po czym wyszedłem z mieszkania starannie zamykając drzwi.
Zszedłem po schodach na ostatnie piętro, kierując się do garażu. Wsiadłem na swój ukochany skuter i wsadzając kluczyki do stacyjki odpaliłem silnik. Nacisnąłem na pedał gazu, po czym ruszyłem z miejsca.
***
Jadąc ulicami New Yorku, podziwiałem ogromne bilbordy mieniące się różnymi kolorami. Jedne reklamowały nowe perfumy, drugie prezentowały złotą biżuterię. Na każdej ulicy znajdowało się co najmniej pięćdziesiąt bilbordów, każdy o innej tematyce.
***
Jazda trwała nie całe pięć minut. Ucieszyłem się gdy dotarłem do szkoły, ponieważ oczy bolały mnie od ciągłego neonowego blasku reklam. Jednak to nie było moim jedynym zmartwieniem.Ze strachem wymalowanym na twarzy zdjąłem kask po czym chwytając plecak spokojnie ruszyłem w stronę wejścia.
W budynku, podobnie jak na ulicach, panował wielki tłok. Uczniowie przepychali się na korytarzach próbując dostać się do swoich szafek. Nawet nauczyciele nie dbali o zasady panujące w szkole i trącali uczniów kierujących się do sal.
Nie będzie łatwo..-stwierdziłem.
Zacząłem szukać wzrokiem swojej klasy, niestety nigdzie nie mogłem jej znaleźć.
-Wiesz może gdzie jest sala numer 34?-spytałem się chłopaka, który akurat przechodził obok mnie.
Po twarzy poznałem, że był w moim wieku. Miał czekoladowo brązowe włosy i zielone oczy. Ubrany był w ten sam mundurek, który miałem na sobie. Kątem oka dostrzegłem, że chłopak zamiast nogi miał protezę, szczerze mu współczułem.
-Mam tam teraz lekcje, możesz pójść ze mną.-zaproponował.
-Dziękuję.-odparłem, podając brunetowi dłoń.-A tak w ogóle jestem Jack.
-Hiccup.-przedstawił się.
-Miło mi poznać, zdaje mi się, że chodzimy do tej samej klasy.
-Chyba masz rację, pierwszą lekcją jest matematyka.-odpowiedział uśmiechając się pod nosem.-Wolałbym się na nią nie spóźnić, chodźmy.
Bez słowa ruszyłem za moim nowym znajomym, jak na razie był to dobry początek dnia.
***
-Witam wszystkich uczniów.-nauczyciel matematyki odezwał się grubawym głosem, zupełnie nie pasującym do jego sylwetki. Miał haczykowaty nos, na którym spoczywały okrągłe okulary w zielonych oprawkach. Twarz pokrywała gęsta siwa broda, natomiast na głowie nie miał ani jednego włosa. Ubrany był w koszulę w kratkę, na którą założył wełniany sweter. Miał chudą posturę i zgarbione plecy. Wyglądał na człowieka zmęczonego pracą.
-Jak wiecie, przyszedł do nas dzisiaj nowy uczeń.-kiedy wypowiedział te słowa, ślina stanęła mi w gardle.
-Chłopcze podejdź tu.-wykonał zapraszający ruch dłonią.
Krew ścięła mi się w żyłach, chciałem zrobić jak najlepsze wrażenie. Z trudnością ruszyłem w stronę tablicy, starając się nie potykać o własne nogi.
-To jest Jack Frost.-powiedział nauczyciel, klepiąc mnie po ramieniu.-Cześć.-przywitałem się niepewnie.
Ku mojemu zaskoczeniu, wszyscy uczniowie entuzjastycznie, podeszli do mnie, żeby się ze mną zapoznać.
-Hej, jestem Rapunzel.-powiedziała urocza blondynka o zielonych oczach.
Była dość wysoką dziewczyną, miała na sobie obowiązkową koszulę i czerwony krawat, ale zamiast spodni nosiła spódniczkę w kratkę. (taki był obowiązkowy strój damski w tej szkole. dop.aut.)
-Miło mi poznać.-odparłem posyłając jej szeroki uśmiech.
Jako następna podeszła do mnie dziewczyna o rudych, gęstych i lokowanych włosach. Była ubrana tak samo jak Rapunzel.
-Witaj, nazywam się Merida.-przedstawiła się podając mi dłoń.
-Cześć.-odpowiedziałem, wydawała się być bardzo sympatyczną dziewczyną.
Wymieniłem z nią jeszcze kilka zdań, po czym odwróciłem się do następnej osoby chcącej się ze mną przywitać.
-Elsa?!-zapytałem zdumiony widokiem blondynki.
-Hej Jack.-powiedziała wtulając się w mój mundurek.
-Nie wiedziałem, że chodzisz do tej szkoły, a co dopiero klasy.-nadal nie mogłem uwierzyć.
-Też się nie spodziewałam, że cię tu zobaczę.-zaśmiała się pod nosem.
***
Przez dalszy czas trwania lekcji, po kolei witałem się z każdym z uczniów. Chociaż nie podobało się to zbytnio Panowi Smith, (tak nazywał się nauczyciel matematyki dop.aut.) który wolał prowadzić zajęcia. Ale ostatecznie, po wielu próbach uciszenia uczniów, dał sobie spokój i zajął się czytaniem nowego wydania gazety New York Timesa.
Dryń dryń dryń dryń dryń dryń.....
Na szkolnych korytarzach i salach rozbrzmiał dzwonek, zwiastujący koniec lekcji.
Uczniowie wyszli w pośpiechu ze swoich klas, chcąc zdążyć przed lawiną tłoczących się rówieśników.
Jedynie ja i Elsa, spokojnie przechadzaliśmy się, trzymając za ręce i rozkoszując się swoim towarzystwem. Nie mogłem oderwać wzroku od jej pięknych błękitnych oczu, przez co o mało nie potrąciłem jednego z najsurowszych nauczycieli uczących w tej szkole.
-Teraz będziemy się częściej widywać.-powiedziała, słodko się rumieniąc.
-Mam nadzieję.-odparłem łapiąc ją pod ramiona i unosząc do góry.
Rozbawiona Elsa podarowała mi małego całusa w nos.-Puść mnie!-śmiała się, grając damę w opałach.
-Nigdy.-odpowiedziałem z udawanym stanowczym tonem.
Dopiero po paru minutach, z powrotem opuściłem ją na ziemię.
-Za chwilę będę miała w-f.-oznajmiła zasmucona.-Zobaczymy się na następnej lekcji.
(w tej szkole dziewczyny i chłopcy mieli w-f osobno. dop.aut.)
-Do zobaczenia.-powiedziałem przytulając ją na pożegnanie.
-Cześć.-odparła po czym ruszyła w stronę damskiej szatni.
***
W męskiej szatni panował ogromny ruch. Wszyscy starali się w jak najszybszym tempie przygotować do gry w hockeya.
Szkoła miała własną drużynę z tej dziedziny sportu, o nazwie Ice Bolt. Dodatkowo w budynku znajdowała się hala z lodowiskiem, gdzie mogli trenować.
Właśnie z tego powodu, nauczyciel w-f przywiązywał tak ogromną wagę do hockeya.
Szkoła miała własną drużynę z tej dziedziny sportu, o nazwie Ice Bolt. Dodatkowo w budynku znajdowała się hala z lodowiskiem, gdzie mogli trenować.
Właśnie z tego powodu, nauczyciel w-f przywiązywał tak ogromną wagę do hockeya.
-Ruszać się.-krzyknął Pan Rither, zdenerwowany naszym spóźnieniem.
Pośpieszony wrzaskami trenera, szybko założyłem łyżwy, ochraniacze, kask i rękawice. Po czym ubrałem znacznik z moim nazwiskiem. Następnie chwytając kij, ruszyłem w stronę lodowiska.
(szkoła fundowała wszystkie stroje dla uczniów dop.aut.)
***
Szkolna hala była ogromna. Miała co najmniej 30 metrów szerokości i dwa razy tyle długości. Na obydwu końcach lodowiska znajdowały się czerwone bramki. Licznik punktów i czasu wisiał na lewej ścianie.
-Dzień dobry.-powiedział nauczyciel.-Dzisiaj zagramy sobie jeden mecz, podzielę was na dwie 6 osobowe drużyny. Przy okazji sprawdzę jak radzi sobie na lodzie nasz nowy uczeń.-dodał, patrząc na mnie znacząco.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku chciałabym bardzo podziękować za komentarze!!! <3 <3 <3 ^-^ Miło czyta się pozytywne opinie na temat własnego bloga!
Muszę Was także przeprosić za moją niesystematyczność, jak już mówiłam, postaram się pisać coraz więcej rozdziałów w krótszym odstępie czasu. Mam nadzieję, że dotrzymam obietnicy. -.-
PS:Proszę o komentarze! :D
Muszę Was także przeprosić za moją niesystematyczność, jak już mówiłam, postaram się pisać coraz więcej rozdziałów w krótszym odstępie czasu. Mam nadzieję, że dotrzymam obietnicy. -.-
PS:Proszę o komentarze! :D
Dedykuję ten rozdział:
-Ollka PL
-Marti Frost
-♥¢zєкσ ¢zєкσℓα∂кα♥(Usia TV)
-Carmelowa Karola
-niewidzialna000
-Nati
-Julika
-Kiniaa ツ
Pozdrowionka! ;*
Dziekuje za dedykt :*
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle super!! Jack na pewno rozmiecie w pyl przeciwnikow Nie moge sie doczekac naeta!
Pozdro i WENY!!!
Oooooo ale się rumienię.
OdpowiedzUsuńDzięki za dedykacje kochana.
Rozdział jest świetny. Twoje opisy są bardzo fajne szczegółowe i nie za długie.
Ah... Kocham ten pomysł z powrotem Jacka do szkoły.
A teraz jestem ciekawa jak sobie poradzi na lodzie...hihi.
Jesteś świetna. Masz ogromny talent.
Już czekam na twój nowy rozdział.
Pozdrawiam chłodno i zamrażam.
Kobieto... naucz mnie tak pisać! Jak ty to robisz? Mój blog jest zerem wporównaniu do twojego. Piszesz dłuższe rozdziały ode mnie. Lepiej piszesz! Jak ty to robisz... nienadaje sie na blogerke :c
OdpowiedzUsuńOoo dziękuje za dedyk :* a do konta czekoladka nie pamietam kurde gmaila i jestem zalogowana tylko na moim komputerze xd Jak słit (💛) chodzą do tej samej szkoły oraz klasy ooooo 💚❤️💛💙
OdpowiedzUsuńkocham :**
jak ty to tak super piszesz?! naucz mnie proszę :** bo ja nie umiem 😭😂
-USIA 😘🍓😆😍😉😏😀🐼
Usiaa...? Dlaczego cię nie ma namoim blogu?!
UsuńDzięki za dedykację! :) Jak zwykle świetny rozdział! Czekam na szybki next i życzę dużo weny❄ Przesyłam mrozne całuski! ❄⛄❄⛄❄⛄❄⛄
OdpowiedzUsuńPodziękuje za dedykt <3 W końcu doczekałam się rozdziału, ale wiem jak to jest z nauką, przecież to podstawa! XD Sama muszę poprawić francuski w szkole, wraz z językiem, więc dużo czasu nie mam wolnego. Rozdział jak zwykle świetny, co Ci będę mówić? ;) Jacy oni są słodcy, kocham *-* Weny :3
OdpowiedzUsuńPoprosimy o next'a!
OdpowiedzUsuńJa i moje wyczucie czasu uuu my też mamy wf oddzielnie tylko że ta sama sala i boisko tylko inny nauczyciel pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział super! I dziękuje za dedyk :D
OdpowiedzUsuń-Nati ;)